Majorka

👉 wspaniałe, kameralne plaże-zatoczki z piaskowymi klifami i błękitną wodą na wschodnim wybrzeżu
👉 surowy przylądek Cap Formentor
👉 niesamowite jaskinie Cuevas del Drach i Cuevas de Arta
👉 górzyste zachodnie wybrzeże z ukrytą między skałami plażą Sa Calobra i klimatycznymi miasteczkami (np. Valdemossa)
👉 wielkomiejska stolica Palma de Mallorca ze starym miastem i majestatyczną katedrą
👉 imprezowe El Arenal i Magaluf

Zainteresowany? Zapytaj o ofertę dla siebie!

Majorka – hiszpańska wyspa leżąca niecałe 200 km na południe od Barcelony i wchodząca w skład Balearów, wraz z Ibizą i Minorką. W kulturze masowej znana głównie z piosenki z lat 90. Mallorca utrzymanej w charakterystycznym dla tego okresu eurodance’owym klimacie. Lecz określenie jej wyspą wiecznych imprez bądź przeciwnie – blokowiskiem z hoteli dla niemieckich emerytów, jest bardzo krzywdzące, nie oddaje jej piękna i różnorodności. Świadczy to raczej o nieodkryciu jej autentycznego uroku. Majorka (obok Malty) jest jedną z moich ulubionych śródziemnomorskich wysp. Raczej nie wracam w te same miejsca, a na Majorce byłem już 3 razy – w 2012, 2013 i 2018 roku. I nie twierdzę, że już wystarczy.

Ponieważ zdjęcia wykorzystane w tej relacji będą pochodzić z 3 różnych pobytów, a Majorka nie jest ani ogromna, co wymagałoby starannego planowania tras zwiedzania, ani dzika, co mogłoby owocować przygodami związanymi z samym przemieszczaniem się po niej, ta relacja będzie po prostu małym, choć dość wyczerpujący przewodnikiem po miejscach, jakie warto odwiedzić.

 

Zachodnie wybrzeże – Valdemossa, Deia, Port de Soller, Sa Calobra, Lluc

Zachodnie wybrzeże jest przepiękne. Dzikie, surowe, z majestatycznymi klifami, niesamowitymi widokami, bez wielu turystów. Wolność i przestrzeń. Poniżej zdjęcia z trasy prowadzącej wzdłuż niego.

Choć sama droga też jest niepodważalną wartością, na tej trasie znajduje się kilka punktów, w których warto się zatrzymać. Patrząc od południa, pierwszym z nich jest Valdemossa. Mała, malownicza miejscowość, w której Fryderyk Chopin wraz ze swoją francuską kochanką (pisarką) George Sand spędzili kilka miesięcy w 1838 i 1839 roku, mieszkając w klasztorze kartuzów. Jak podaje Wikipedia, tuż po przyjeździe na Majorkę Chopin pisał tak: Jestem w Palmie między palmami, cedrami, kaktusami, oliwkami, pomarańczami, cytrynami, aloesami, figami, granatami itd. Co tylko Jardin des Planes ma w swoich piecach. Niebo jak turkus, morze jak lazur, góry jak szmaragd, powietrze jak w niebie. W dzień słońce, wszyscy letnio chodzą, i gorąco; w nocy gitary i śpiewy po całych godzinach. Balkony ogromne z winogronami nad głową; mauretańskie mury. Wszystko ku Afryce, tak jak i miasto, patrzy. Słowem, przecudne życie. (…) Mieszkać będę zapewne w przecudownym klasztorze, najpiękniejszej pozycji na świecie: morze, góry, palmy, cmentarz, kościół krzyżacki, ruiny moskietów, stare drzewa tysiącletnie oliwne. A, Moje Życie, żyję trochę więcej… Jestem blisko tego, co najpiękniejsze. Od 1930 roku w Valdemossie w sierpniu odbywa się festiwal chopinowski. W klasztornej celi urządzono muzeum poświęcone kompozytorowi, a niewielki plac przed kościołem zdobi jego popiersie odsłonięte przez Jolantę Kwaśniewską.

Kolejnym punktem na trasie jest Deià, miejscowość położona wzdłuż półkolistego zakrętu, z charakterystycznymi domami na wzgórzu. I cmentarzem, także na wzgórzu, z widokiem na morze.

Następnym przystankiem jest Port de Soller, przyjemne miasto z dużą mariną wciśniętą między skały i całkiem przyzwoitą plażą, jak na okolice portu.

Sa Calobra jest miejscem wyjątkowym. Żeby do niej dotrzeć, z już i tak krętej drogi biegnącej wzdłuż zachodniego wybrzeża, trzeba zjechać w jeszcze bardziej krętą i dość wąską. Wspaniałe widoki. Po ponad 10 kilometrach jazdy, zjechania z kilkuset metrów nad poziomem morza do samej wody, dotrzemy do ukrytej między skałami plaży. Kiedyś dostępnej tylko od strony morza, dzisiaj dzięki wywierconemu w skale tunelowi dla pieszych, także od strony lądu. Piękne miejsce. Plaża jest kamienista, ale schowanie jej między dwoma wysokimi skałami, wąwóz znajdujący się tuż za nią, piękna i dzika okolica powodują, że plaża ta zasługuje według mnie na uznanie jej jedną z najpiękniejszych w Europie. Zdjęcia przez niesprzyjające warunki oświetleniowe tego nie oddają.

Ostatnim punktem trasy jest XIII-wieczny klaszor w Lluc.

Wschodnie wybrzeże – Colonia de Sant Jordi, Cala Ferrera (obok Cala d’Or), Cala Serena, Cala Mitjana, Cueveas del Drach, Cuevas de Arta

Zaczynając od samego południa, Colonia de Sant Jordi nie prezentuje się urzekająco. W 2012 roku trafiłem tam będąc na wycieczce rowerowej. Plaża nie jest zła, ale nie dla takich przylatuje się na Majorkę.

Dużo piękniejsze plaże, kameralne plaże-zatoczki z błękitną wodą i piaskowymi klifami do skakania, oferuje dalsza część wschodniego wybrzeża. Cala Ferrera to zatoczka obok bardziej znanej Cala d’Or, którą to okolicę gorąco polecam do wypoczynku. Poniżej zdjęcia Cala Ferrera:

i Cala Serena, zatoczki tuż obok:

Gdy ktoś ma ochotę plażować bardziej kameralnie (choć w sezonie może być z tym problem), polecam położoną niedaleko Cala Mitjana. Niestety dojście lub dojazd nie są takie proste, ponieważ okolicę plaży zajmuje prywatna nieruchomość i trzeba ją ominąć. Ale warto, poniżej zdjęcia.

Jadąc dalej wschodnim wybrzeżem, na północ, trafimy do Porto Cristo i dość popularnych Cuevas del Drach. Jaskinia jest duża i piękna, co do tego nie ma wątpliwości. Na zewnątrz jest trochę komercji – kilka kas, sklepów, punktów z jedzeniem, toalet, duży parking. To nie jest jeszcze takie złe. Najmniej przyjemne jest jednak wejście do jaskini. Jak do zatłoczonego metra w Pekinie. Taśmociąg z turystami. Na początku trasy ludzie obijają się o siebie i jest duszno. Później się rozluźnia i jest całkiem przyjemnie. Zwiedzanie kończy krótki koncert w wykonaniu muzyków pływających na łódkach i krótki rejs łódką do wyjścia. W momencie zakończenia koncertu, do sali koncertowej zaczynają docierać turyści z kolejnej tury… Przemysł turystyczny. Ale jeszcze raz – jaskinia jest piękna i warta odwiedzenia. Gdyby bardziej ograniczano liczbę zwiedzających, pewnie byśmy jej nie zobaczyli przyjeżdżając bez rezerwacji (można kupić bilet przez internet), więc wybaczamy. 🙂

Nieco dalej na północ znajduje się mniej popularna jaskinia, Cuevas de Arta. Znacznie mniej komercyjna, ogólnie mniejsza, ale równie piękna. Bilet wstępu kosztuje tyle samo – 15 euro, więc mając do wyboru jedną z jaskiń, poleciłbym chyba poprzednią (Cuevas del Drach).

Północ – Cap Formentor, Cala San Vicenc i Alcudia

Przylądek Cap Formentor to najbardziej wysunięty na północ punkt Majorki, smagany wiatrami i falami. Zrobił się taką atrakcją turystyczną, że w sezonie letnim 2018 zamknięto odcinek drogi prowadzący na sam koniec, do latarni morskiej. Można było dojechać tam tylko autobusem. Własnym samochodem można było dojechać jedynie do punktów widokowych po drodze, oferujących równie atrakcyjne widoki. Poniżej zdjęcia z samego przylądka (z 2013 roku) i pobliskich punktów widokowych (z 2018 roku):

W okolicy przylądka znajduje się całkiem ładna zatoczka Cala San Vicenc, co jednak bardziej zapadło mi w pamięć, to doskonała paella, jaką miałem tam okazję spróbować. Nie była to mieszanka ryżowa z mrożonką morską i barwnikiem, jak to niestety bywa w hotelach. Sam ryż, bez żadnych dodatków miał bardzo głęboki i intensywny smak owoców morza. Do tego w cenie, podawanej od osoby, są dokładki. Piękne doświadczenie. Restauracja nazywa się Ca’l Patro.

Na północnym-wschodzie Majorki znajduje się niewielkie miasto, Alcudia. Z całkiem przyjemnym, niewielkim starym miastem. Warto odwiedzić będąc przejazdem w okolicy.

Palma de Mallorca

Palma de Mallorca, stolica wyspy, położona nad zatoką o tej samej nazwie – Badia de Mallorca. Brama do wakacji dla ponad 8 milionów turystów, odwiedzających wyspę każdego roku. To 8 razy więcej niż wynosi jej liczba ludności. Jednak oprócz ruchliwego lotniska, stolica może pochwalić się atrakcyjnym starym miastem ze słynną katedrą, reprezentującą śródziemnomorski gotyk, budowaną ponad 400 lat i będącą jedną z najwyższych na świecie.

Na południe od Palmy – Caleta de Portals Vells, Santa Ponca, Cala Blanca, Port d’Andratx

Caleta de Portals Vells to ładna, choć nieco zatłoczona w sezonie zatoczka.

Santa Ponca to dość duże, turystyczne miasto, z przyzwoitą plażą. Dobra baza wypadowa za sprawą pobliskiej autostrady.

Cala Blanca to odkrycie, kamienista zatoczka położona kilka minut drogi od najbliższej miejscowości. Bardzo kameralna.

Port d’Andratx odwiedziliśmy głównie za sprawą konieczności zjedzenia przed lotem powrotnym. W mieście tym znalazłem restaurację Marisquería Galicia. Jedzenie było doskonałe. I ciekawsze niż do tej pory jedliśmy, nie tylko krewetki, małże i kalmary. Nazw niektórych stworzeń nie znaliśmy.

Podsumowując – gorąco polecam. Przyroda, kultura, zabytki, pyszne jedzenie, dobra infrastruktura i przyzwoite ceny jak na tę jakość.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *