👉Ciągnąca się kilometrami plaża-pustynia Maspalomas
👉 Pełne kwiatów i kolorów Puerto de Mogan
👉 Kanaryjski styl w stolicy i małych miasteczkach: Aguimes, Teror
👉Pełen zieleni wąwóz Guaqadeque i skalne domy sprzed 500 lat
👉 Spektakularny interior wyspy i Roque Nublo
Zainteresowany? Zapytaj o ofertę dla siebie!
Gran Canaria nazywana jest kontynentem w miniaturze i coś w tym jest. Jak na swoją niedużą powierzchnię oferuje naprawdę dużo różnorodnych wrażeń, nawet podczas krótkich pobytów typu 3-4 noce.
Hotele ciągną się od Puerto de Mogan na południowym-zachodzie do Bahia Feliz na południowym-wschodzie, więc każdy turysta wyrusza na podbój wyspy mniej więcej z podobnej okolicy, połączonej od południa wygodną autostradą.
Playa del Ingles i Maspalomas
To największy kurort wyspy, dość komercyjny i zabudowany, jednak dla osób bez wynajętego samochodu chyba najlepszy, a i z samochodem stąd wszędzie jest względnie blisko, nie trzeba pokonywać cały czas tej samej trasy jak z miejscowości na zachód (Puerto de Mogan, Taurito, Puerto Rico – choć jest to dobra autostrada). Oprócz tego, że jest dobrą bazą wypadową, jego ogromną zaletą jest przepiękna plaża-pustynia Maspalomas.
Najbardziej wysunięty na zachód kurort to Puerto de Mogan. Oprócz części plażowej, z krótką promenadą, bardziej interesujące jest stare miasto, pełne restauracji, sklepików, kolorowych budynków i kwiatów.
Stolica wyspy Las Palmas de Gran Canaria jest podzielona na dwa, warte spaceru części, zabytkową wokół Plaza Mayor de Santa Ana i Katedry, gdzie w pobliżu znajduje się słynny Dom Kolumba, tzn. gdzie zatrzymał się będąc na wyspie oraz nowocześniejszą, z nadmorską promenadą wzdłuż plaży las Canteras.
Na południe od stolicy położone jest drugie największe miasto Telde, które jednak nas nie urzekło.
Dużo bardziej (podczas pierwszej wizyty) podobało mi się w Teror, bardziej na zachód od stolicy, znanym z typowo kanaryjskiej zabudowy ciągnącej się na ulicach prowadzących do Bazyliki de Nuestra Senora del Pino (Matki Boskiej Sosnowej).
Podczas mojej drugiej wizyty w Wąwozie Guayadeque , gdzie ponad 500 lat temu rozpoczęło się osadnictwo na wyspie, było pochmurno i wilgotno, kropił deszcz. I była to nawet ciekawsza sceneria dla wizyty. Dojechaliśmy do końca drogi, zaparkowaliśmy i pokonaliśmy 10-minutową pętlę wokół góry, w której wykute były domy. Z takimi niesamowitymi widokami. Są tu restauracje wydrążone w skałach, jak i mieszkania do wynajęcia.
Wracając z wąwozu warto zatrzymać się w małym miasteczku Aguimes z uliczkami w typowo kanaryjskim stylu i rzeźbami, z których najsłynniejsza jest ta z wielbłądem.
Zachodnia część wyspy niestety stała się jeszcze bardziej niedostępna niż była podczas mojej pierwszej wizyty w 2014 r. Wyruszając z Puerto de Mogan, gdzie kończy się dwupasmowa, wywiercona w skałach autostrada, na północ, po drodze mija się Los Azulejos De Veneguera, czyli warstwy skalne niemal w kolorach tęczy, obok można napić się świeżo wyciskanego soku z pomarańczy i popatrzeć na papużki w klatce. Droga nie jest wyjątkowo spektakularna widokowo. W końcu dojeżdża się do Mirador del Balcon i jest przepięknie. Ale niestety droga między punktem widokowym a Agaete, którą pokonałem lata temu, jest zamknięta, skutecznie, płotem. Wrzucam zdjęcia z 2014 r. A to był cel tej wycieczki. Bez możliwości przejechania tego odcinka, nie polecam tej trasy, szkoda czasu. Zmuszeni byliśmy dość widowiskowymi, lecz wąskimi i męczącymi drogami przekierować tory wycieczki na Roque Nublo.
Roque Nublo – znak rozpoznawczy Gran Canarii, maczuga skalna w górskim centrum wyspy. Spacer do niej nie jest wymagający, ok. 30 minut od parkingu.
I jeszcze kilka zdjęć luzem. 🙂