Za dużo czytania? Zobacz relację na Instagramie.
La Palma to najmniejsza z pięciu Wysp Kanaryjskich, na które odbywają się bezpośrednie loty z naszej części Europy. Nie tak częste, bo jedynie raz w tygodniu z Berlina, a także sezonowo czarterowe z Polski. Na tablicy przylotów na wyspie zobaczymy głównie Teneryfę i Madryt. Ja widziałem tylko tyle, poza naszym lotem z Berlina. I ma to wiele zalet. To najspokojniejsza z wysp. Nie ma tu złocistych plaż, bo wszystkie są czarne. All-inclusive oferuje zaledwie kilka hoteli i nie po to się tu przyjeżdża. Ale jeśli ktoś szuka prawdziwego spokoju, na plaży bądź podczas wędrówek, do których możliwości jest to mnóstwo bądź chce pogłębić swoją znajomość Hiszpanii – będzie to świetny wybór.
Los Cancajos
To spokojna (jak wszystkie zresztą) miejscowość wypoczynkowa tuż przy lotnisku. Dla fanów lotnictwa, takich jak ja, widok nisko lecących, startujących samolotów będzie zaletą. Dla reszty – nie latają tak często. 😊 W miejscowości tej jest plaża z pełną infrastrukturą, Błękitną Flagą i widokiem na stolicę – La Palmę. Tu spędziliśmy pierwsze 4 noce w Apartamentach La Caleta.
Playa de Nogales
To chyba najpiękniejsza plaża na wyspie. W Hiszpanii zachwyca mnie poziom infrastruktury. Droga, która prowadzi do tej plaży, prowadzi tylko do niej i najwidoczniej została specjalnie po to wybudowana. Kilka kilometrów dobrej drogi w ciężkim, górskim terenie. A następnie schody do plaży, też kawałek, a na plaży ratownik. Mało ludzi, spokój. Hiszpanie plażują kulturalnie, bez rąbanki dudniącej z głośników, grilla i alkoholu. To ja byłem chyba jedyną osobą pijącą piwo na plaży.
Santa Cruz de La Palma
Urocza, spokojniejsza niż polskie miejscowości uzdrowiskowe stolica wyspy. Jej kolonialne zabytki są w zasięgu krótkiego spaceru po równoległej do nadmorskiego deptaka ulicy. Zaparkować można przy porcie na publicznym, bezpłatnym, dobrze oznaczonym parkingu.
Los Tilos i Cascada de Los Tilos
Na terenie tego rezerwatu, jak i całej wyspy, wytyczono wiele szlaków pieszych. Jego najpopularniejszą atrakcją jest wodospad, do którego droga prostą ścieżką zajmuje ok. 10 minut od parkingu.
Po odwiedzeniu wodospadu, w pobliskim San Andres, na głównym placyku można dobrze zjeść w La Placita. Z takim niesamowitym widokiem.
Saliny w Fuencalientes, Playa de Echentive i Wulkan San Antonio
Na samym południu wyspy zobaczymy zabytkowe saliny. Wytyczono wśród nich ścieżkę z tablicami informującymi o procesie pozyskiwania soli z wody morskiej. Następnie warto wypić kawę (np. z lodem), za 1 euro, w salinowej kawiarni.
Chwilkę jazdy od salin, na zachód, znajduje się piękna plaża Playa de Echentive. I tak wygląda w szczycie sezonu.
Wulkan San Antonio jako jedyny na wyspie jest płatny. Niestety po plażowaniu w okolicy, na jego poziomie były gęste chmury, więc zrezygnowaliśmy z wizyty. Zjedliśmy w La Era.
Mirador de Cumbrecita
Jeden z dwóch najważniejszych punktów widokowych na wyspie, z którego można zajrzeć w kalderę Taburiente. Niestety w godzinach 8-16 należy zarezerwować (bezpłatnie) możliwość wjazdu i zaparkowania na górnym parkingu. Po godzinie 16 wjazd jest wolny. Niestety kiedy była dobra pogoda, nie wiedzieliśmy o konieczności rezerwacji, a kiedy ponowiliśmy próbę po godzinie 16 innego dnia, niestety było pochmurno.
Mirador de los Muchachos
Najważniejszy punkt widokowy i najwyższy szczyt na wyspie – 2423 m n.p.m. W jego okolicach rozlokowano wiele teleskopów w ramach obserwatorium astrofizycznego. Warunki do obserwacji nieba na La Palmie są doskonałe i to w skali światowej. Stąd też na sam szczyt nie można wjechać wieczorem, ale widoki sprzed zamykanego na noc szlabanu także będą świetne. Chmurami, które często zalegają na wybrzeżu, nie ma się co przejmować – tu już się jest ponad nimi. My zdecydowaliśmy się na wizytę w dzień. Na szczycie było bezchmurnie i cieplej niż na wybrzeżu. Na sam szczyt można wjechać samochodem i jest tu parking, dość ciasny, ale całe szczęście bez konieczności rezerwacji. Od parkingu można wybrać się spacer po kilku punktach widokowych oferujących różne perspektywy na kalderę, ok. 15 minut w jedną stronę. Niestety w nocy tu nie byliśmy, bo mimo że odległość nie jest ogromna, wspięcie się z poziomu morza na ponad 2400 m n.p.m., nawet po dobrej drodze, trochę zajmuje.
Na wyspie jest jednak dużo prościej dostępnych punktów do obserwacji astronomicznych, wymienionych np. tu.
Wracając zjedliśmy w restauracji Chipi-Chipi w typowo kanaryjskim stylu, czyli z salkami do jedzenia, wkomponowanymi w ogród trochę jak w bajce. Nam akurat udało usiąść się na tarasie. Kozina była bardzo dobra.
Puerto Naos
Ta miejscowość była naszą bazą wypadową w drugiej części pobytu, podczas której zatrzymaliśmy się w hotelu Sol La Palma. Plaża jest tu ładna, choć preferuję bardziej dzikie. Wieczorem można przejść się krótkim deptakiem wzdłuż plaży i wstąpić do jednego z tętniących życiem lokali.
Kilka minut jazdy na południe, zanim biegnąca przy wybrzeżu droga zupełnie się skończy klifem oblewanym przez ocean, znajdziemy piękną Playa Charco Verde. Z jednej strony względnie dziką, a z drugiej – z ratownikiem, toaletą, parkingami po obu stronach plaży, podjazdami dla niepełnosprawnych i małym barem na plaży – nie puszczającym żadnej muzyki, co oczywiste.
Blisko Puerto Naos, na Plaza La Glorieta w miejscowości Las Manchas, można poczuć się jak w bajce. Zobaczcie.
Ostatni obiad przed wylotem zjedliśmy w Casa Goyo tuż przy lotnisku. Restauracja podobnie jak Chipi-Chipi ma salki do jedzenia. Były to jedne z lepszych kotletów rybnych, tutejszej klasyki. Oczywiście z papas arugadas czyli ziemniakami w mundurkach pokrytych solą.
Podsumowując – to był bardzo relaksujący tydzień. La Palmę polecam szukającym spokoju i chcącym głębiej poznać Hiszpanię oraz jej nieoczywiste atrakcje.