👉 perła Morza Czarnego z okazałymi bulwarami i architekturą
👉 pełna życia ulica Derybasivska
👉 kuchnie świata w eleganckiej oprawie i dobrej cenie
👉 plażowanie nad Morzem Czarnym
Zainteresowany? Zapytaj o ofertę dla siebie!
Do Odessy wybrałem się w lipcu 2020 r., w momencie, kiedy sytuacja związana z pandemią była stosunkowo spokojna, a granice Europy dość otwarte. Nie będę przekonywać, że Odessa to atrakcja nr 1 w Europie i można wracać tu bez końca, ale czy warto ją zobaczyć? Oczywiście! Szczególnie, że zarówno loty, jak i pobyt na miejscu (wystarczą nawet 2 dni) są niedrogie, a na miejscu zaznamy ukraińskiego klimatu, zobaczymy okazałe perełki architektury, dobrze zjemy (nie tylko po ukraińsku!), a nawet odpoczniemy na plaży. Warto!
Spacer po Starym Mieście i bulwarze nadmorskim
Stare Miasto w Odessie nie jest duże i szybko przechodzi w nadmorski bulwar. Miejscami zadbany, miejscami mniej, jak choćby Park Tarasa Szewczenki (3. i 4. zdjęcie od końca) prowadzący do miejskich plaż. W tych okolicach zobaczymy najokazalsze budynki, takie jak Rada Miejska, Teatr Opery i Baletu, Muzeum Archeologiczne czy Muzeum Morskie. Wszędzie tam z łatwością dotrzemy pieszo, o ile nie wybierze się hotelu daleko od centrum.
Wieczorami najbardziej ruchliwą ulicą jest ulica Derybasivska. Pełną restauracji, ulicznych performerów, kucyków gotowych do przewiezienia bąbelków, waty cukrowej, gier zręcznościowych (przebijanie baloników rzutką za nagrodę) i różnych form ulicznego hazardu (obstawianie liczby oczek w kostkach umieszczonych w postrząsanych mydelniczkach). Z tej samej ulicy wejdziemy na patio Hotelu Pasaż, gdzie w dzień działa wiele sklepów, a w nocy z kolei można podziwiać pięknie podświetlone architektoniczne detale.
Targ
Ciekawym doświadczeniem, a dla niektórych, pamiętających minione czasy, także wehikułem czasu do Polski sprzed wielu lat, była wizyta na targu Privoz Market.
Plaża
Odessa leży nad Morzem Czarnym. Jest tu kilka miejskich plaż, dość zatłoczonych i zabudowanych leżakami, takich jak Dolphin Beach czy Plyazh Tilʹnyashka. Takich nie lubię.
Z kolei Sobachyy Plyazh całkiem mi się podobała, dla mnie była względnie najlepsza. 🙂 Wprawdzie niektórzy grillowali ponad plażą (dym nie dolatywał), gdzieniegdzie leciała muzyka z głośników plażowiczów, ale mimo wszystko na tej plaży dało odpocząć się najbardziej. Morze nie było krystaliczne czyste, ale czystsze niż Bałtyk, no i na pewno cieplejsze. 🙂 Nie przyjeżdża się tu dla plaży, ale to świetnie, że jest. Uważam, że to najlepszy sposób spędzenia najgorętszej części dnia. 🙂
Praktyczna wskazówka – żeby dotrzeć na tę plażę Boltem lub Uberem, należy zamówić go w to miejsce. Następnie schodami prosto w dół na plażę. Użycie samej nazwy plaży poprowadzi kierowcę od innej strony i będzie więcej do przejścia, jako że tylko do Dolphin Beach da się dojechać samochodem. Z kolei z powrotem, ponieważ w zaproponowanym miejscu wysiadki nie ma WiFi (transfer danych w roamingu poza UE odpada), trzeba podejść do głównej ulicy – po wdrapaniu się na górę po schodach, dalej prosto, do kawiarni Aroma Kawa tutaj. I tam WiFi już jest.
Restauracje
W Odessie można spróbować wszystkich kuchni świata w przyzwoitej cenie. Restauracje są naprawdę dopracowane i klimatyczne, czasem wręcz majestatyczne. Pod tym względem, w mieście można byłoby zostać na dłużej. 🙂
Monica Pinza Pasta Bar
Tu zjedliśmy pierwszy posiłek w Odessie, zaraz po późnym przylocie, więc kluczowym czynnikiem było to, czy będzie otwarte, ale do tego świetnie trafiliśmy. Autorska pizza, zwana tu „pinza” z zaskakującymi kombinacjami smaków, duży wybór win (w tym moje ukochane verde) i pyszne tiramisu. Do tego najmilsza podczas całego pobytu w Odessie obsługa – może mieliśmy pecha, ale to wcale nie było oczywiste, nawet w dobrze ocenianych lokalach (w tym w restauracji w 5* hotelu).
Kumanets
To restauracja typowo ukraińska z bardzo dopracowanym, folklorystycznym wystrojem. Być może sugeruje to, wraz z bardzo atrakcyjnym położeniem, że celuje w turystów. Byliśmy w nieco nietypowych czasach, bo podczas pandemii, więc klienci, jak i wszędzie, byli w zasadzie tylko lokalni. Karta jest bardzo bogata, a kuchnia dobra, choć na pewno mogłaby być jeszcze lepsza. Niestety barszcz ani pierogi mojego ulubionego Lviva z Wrocławia nie pobiły.
Kotelok
Uwielbiam owoce morza. Cieszę się, że w Polsce jest coraz więcej lokali specjalizujących się w krewetkach czy ogólnie owocach morza, ale lokalu specjalizującego się w małżach jeszcze nigdy nie widziałem. To był dobry wybór i bardzo udana kolacja. Oprócz zupy rybnej zamówiliśmy po garnku czarnomorskich małż (ok. 1,3 kg), jedne w czosnku, a drugie w kremowym sosie (lepsze).
hadjibey (Хаджибей)
To restauracja bliskowschodnia. Pięknie urządzona, samo wnętrze już jest atrakcją. Jedzenie też bardzo dobre, w świetnej cenie. Lubię, kiedy z przyjemnością można zamówić sobie wiele różnych dań. 🙂 Obsługa niestety tylko poprawna, bez szczególnego zainteresowania klientem.
Masaże, SPA i inne – warto odwiedzić
Jako, że w Odessie jest tanio (choć w porównaniu do reszty Ukrainy pewnie bardzo drogo), zwiedzam dość szybko, a czasu było dużo, oprócz wypoczywania na plaży, wybraliśmy się też na masaż do najlepiej ocenianego salonu Lilawadee wykonywany przez prawdziwe Tajki. Ale wybraliśmy masaż relaksacyjny, nie bolesny tajski. 🙂 Kosztował 100 zł (godzinny), czyli taniej niż w zwykłym (nie Tajskim) salonie w Polsce, a do tego był lepszy. Taki jak w Tajlandii. Gorąco polecam.