👉 Caminito del Rey, czyli zapierająca dech górska trasa zboczami majestatycznego wąwozu, jednocześnie dostępna dla każdego
👉 brytyjska enklawa Gibtaltar i górująca nad nim skała opanowana przez małpy
👉 plażowanie albo kitesurfing na niekończącej się plaży Tarifa
👉 Sewilla zachwycająca już od pierwszych kroków, ogrodami i pałacem Real Alcazar
👉 niesamowita „meczeto-katedra” Mezquita w Kordobie
👉 atrakcja nr 1 w Hiszpanii, odwiedzana przez 3 miliony osób rocznie i dla odróżnienia od innych tego typu numerów 1 (typu wieża Eiffla), ta naprawdę zachwyca: Alhambra w Granadzie
👉 odludne plaże Costa Tropical na wschód od Malagi
👉 żywa i piękna Malaga z doskonałymi tapas barami, gdzie spróbujemy w dobrej cenie nawet 10 różnych dań
Zainteresowany? Zapytaj o ofertę dla siebie!
Za dużo czytania? Zobacz relację na Instagramie.
Część I
Część II
Dzień 1 – 2 maja 2023 r. – przylot do Malagi
Po późnym przylocie do Malagi i odbiorze samochodu, całe szczęście dzięki późnym godzinom otwarcia hiszpańskich restauracji (dużo prościej znaleźć otwartą kuchnię przed północną niż o godzinie 17), zjedliśmy pyszne menu del dia, czyli zestaw dnia – sałatka/przystawka/zupa, danie główne, deser i wino/piwo/napój. W cenie 9 euro. To mój drugi obok tapas baru – o czym później, ulubiony koncept gastronomiczny w Hiszpanii. Restauracja Lanjarón w Torremolinos. Mieliśmy obawy co do jej otwartości, które całe szczęście się nie sprawdziły, ale niestety wiele kolejnych razów okazały się słuszne. Miejsca otwarte na Mapach Google były zamknięte, a na drzwiach (to akurat typowe) nie było żadnych godzin otwarcia. U nas poleciałaby za to jedynka w Googlach, Hiszpanie najwidoczniej są bardziej wyrozumiali, my oczywiście tego też nie robiliśmy. A jeśli restauracje były otwarte, to od 16 do 19 kuchnia i tak była zamknięta, siesta. Stąd też szukając restauracji, od razu polecam szukać ich co najmniej 3.
Dzień 2 – 3 maja 2023 r. – Caminito del Rey, Ronda, Marbella
Dzień rozpoczęliśmy od przebycia słynnej Caminito del Rey, niesamowicie widowiskowej trasy prowadzącej przez trzy wąwozy, także w miejscach, gdzie ściany są dosłownie pionowe. Stara trasa, której ślady widać do dziś, została zamknięta ze względów bezpieczeństwa w 2000 roku, a nowa otwarta nie tak dawno, bo dopiero w 2015 r. Stąd też podczas swojego pierwszego pobytu na Costa del Sol, nie byłem tam.
Trasa jest odpowiednia dla każdego, o ile nie ma lęku wysokości ani przestrzeni. Kondycja nie jest potrzebna, bo trasa jest niemal płaska. I szeroka na całej długości.
Drugim punktem dnia był spacer po mieście Ronda, położonym nad potężnym wąwozem, skąd pocztówki reklamują całą Andaluzję.
Wieczorem przespacerowaliśmy się urokliwymi uliczkami starego miasta w Marbelli, z zakończeniem spaceru nad kalmarem i lampką wina w Bar Ceuta.
Dzień 3 – 4 maja 2023 r. – Gibraltar, Tarifa, Kadyks
Dzięki świetnym autostradom w całej Andaluzji i w zasadzie całej Hiszpanii, pokonanie nawet dużych dystansów jest szybkie i wygodne. W niecałą godzinę zajechaliśmy pod granicę Hiszpanii z Gibraltarem, gdzie zaparkowaliśmy samochód i przekroczyliśmy ją pieszo. Gibraltar odwiedziłem podczas swojej pierwszej podróży w te regiony w 2011 r., ale wtedy odebrałem go lepiej. Teraz, z kolorystycznie jasnej, piaskowej, marmurowej Hiszpanii z pięknymi budynkami, przenieśliśmy się do Londynu z szarym chodnikiem zabrudzonym przez gołębie i obsikanymi tunelami. Wokół bezładnie poupychane klockowate, betonowe budynki. Szyldy niektórych sklepów jak sprzed 50 lat. Od granicy, przez główną pieszą, reprezentacyjną ulicę, doszliśmy do kolejki linowej, gdzie po odstaniu godziny, wjechaliśmy na szczyt skały gibraltarskiej. To tam spotkać można, nawet od razu małpy, o czym przekonała się jedna z turystek, której kilka sekund po wyjściu z wagonika kolejki, małpa wyrwała kartonik z wodą, który następnie precyzyjnie rozrywała chłepcąc wodę. Oprócz widoków na wybrzeże i cały Gibraltar, wjazd na górę, po wykupieniu rozszerzonego biletu ze wstępem do rezerwatu (ok. 45 euro), umożliwia zwiedzenie terenu rezerwatu, na który składa się m.in. jaskinia św. Michała, tunele wielkiego oblężenia oraz Zamek Maurów.
Zjechaliśmy w dół, na pocieszenie mieszanych uczuć zjedliśmy całe szczęście bardzo dobrą rybę z frytkami i wróciliśmy do lepszego, hiszpańskiego świata.
Chwilę odpoczęliśmy na popularnej wśród kitesurferów, przepięknej plaży Tarifa. Dzięki temu, że piasek nie jest tam bardzo drobny, wiatr nie sypie nim w oczy.
Na koniec dnia zjedliśmy w Kadyksie, konkretnie w Restaurante Bar Vitola, zupełnie, zupełnie nie wyglądającej, bardzo dobre ślimaki w pomidorach i ośmiornicę po galicyjsku (czyli z oliwą i słodką papryką). Samo miasto, raczej mało turystyczne, jak prawie każde miasto w Hiszpanii, okazało się atrakcyjne.
Dzień 4 – 5 maja 2023 r. – Sewilla
Po południu dojechaliśmy do Sewilli. Zaparkowaliśmy na południowym krańcu parku Marii Luizy i już w tym momencie Sewilla urzekła nas naszym pięknem. W takich momentach trudno nie wychwalać Hiszpanii, pod wieloma względami i nie porównywać jej z innymi krajami, oczywiście na plus dla Hiszpanii. A to tylko jeden z regionów.
Kolejnym punktem był Real Alcazar. Piękny, ale to dopiero przedsmak Alhambry w Granadzie.
Dzień 5 – 6 maja 2023 r. – Kordoba
Południe rozpoczęliśmy od menu del dia w bardzo dobrej Taberna Casa Bravo. Warto wspomnieć o 4 ciekawych zupach. Gazpacho – to raczej każdy zna, chłodnik z pomidorów. Salmorejo – podobna zupa, lecz także ze zmiksowanym chlebem, skrawkami szynki serrano i jajkiem, bardziej aromatyczna niż gazpacho i polubiliśmy ją jeszcze bardziej. Sopa de picadillo – zupa rosołowo-chlebowa, z mięsem i jajkiem. I potaje de garbanzos – potrawka z ciecierzycy (akurat najmniej szałowa 🙂 ).
Główną atrakcją Kordoby jest katedra-meczet, Mezquita. Imponująca, zarówno w części „meczetowej” z kolumnami, jak i chrześcijańskiej – środek kompleksu zajmuje piękna, bogata katedra.
Po zwiedzeniu katedry, kontynuowaliśmy spacer po uliczkach starego miasta, w tym dzielnicy żydowskiej.
Dzień 6 – 7 maja 2023 r. – Granada
Dzień rozpoczęliśmy (a można byłoby i skończyć na tym) na zwiedzeniu Alhambry. To najważniejsza atrakcja Hiszpanii. Słusznie. Jest niesamowita. Składa się z 3 części – Pałacu Nasrydów, Alcazaby i Genralife, czyli ogrodów. Bilet jest całodzienny, jedynie wstęp do Pałacu Nasrydów wybiera się na konkretną godzinę, ponieważ jest najciekawszą częścią, a jednocześnie o najmniejszej przepustowości, zwłaszcza na początku, kiedy zwiedza się różne sale. Warto więc być na początku kolejki, ok. 15-20 minut przed wyznaczoną godziną, by przed sobą mieć więcej przestrzeni. Skanowanie biletów i dowodów osobistych (są konieczne i to kilka razy w ciągu wizyty!) trochę zajmuje, więc kolejne osoby z kolejki wcale szybko nas nie doganiają.
Po zwiedzeniu Pałacu Nasrydów zjedliśmy w Hotelu America, na pięknym, klimatycznym, ocenionym patio. Nie spodziewałem się, że na terenie atrakcji nr 1 w Hiszpanii można zjeść w tak dobrej cenie (niewiele wyższej niż w mieście) i tak dobrze. Zazwyczaj tego typu miejsca mogą pozwalać sobie na fatalną jakość, warczącą obsługę i chore ceny, bo nawet opinie typu 2,5/5 nie przeszkodzą im w prowadzeniu biznesu, prawie nikt tam przecież nie wraca drugi raz. Tak w Hiszpanii jednak nie jest, całe szczęście. Polecam zaplanować posiłek właśnie tam, bo wyruszając z hotelu po śniadaniu i zwiedzeniu Pałacu Nasrydów akurat przyjdzie głód, a nie warto przelecieć szybko tak niesamowitej atrakcji, myśląc o posiłku po zejściu do miasta. A poza tym zmysły mogą odpocząć od intensywności wrażeń przez tę godzinę, to też jest istotne.
Kolejnym punktem były Alcazaba i Generalife, gdzie co chwilę nas zaskakiwały coraz ładniejsze widoki i ogrody jak z bajki.
Dzień 7 – 8 maja 2023 r. – Costa Tropical
Większość dnia spędziliśmy na plaży Cala del Canuelo. Parkuje się u góry, a busik z dobrej restauracji Chiringuito Las Piedras bezpłatnie dowozi klientów w obie strony. Nie trzeba jeść od razu, najpierw plażowaliśmy. 😊 W sezonie kursuje płatny busik – ok. 2,50 euro. I jest raczej konieczny, bo droga nie jest krótka, a różnica wysokości ogromna.
Kolację zjedliśmy w miejscowości Motril (część wgłębi lądu, nie tej wyludnionej i mało atrakcyjnej przy morzu). Konkretnie w Meson Medina. I tu chcę wspomnieć o kolejnym świetnym koncepcie gastronomicznym oprócz menu del dia. Tapas. Czyli dania w małych (choć nie bardzo małych) rozmiarach, tak 1/3 – 1/4 pełnej porcji. Celem jest różnorodność smaków i dzielenie się nimi. W mniej turystycznych miejscowościach jak ta, w cenie każdego piwa/lampki wina/napoju, wynoszącej ok. 2,50 euro jest wliczone 1 tapas. Do wyboru jest kilkanaście i nie ma przy nich cen. Za kolejne tapas bez napoju dopłaca się po 1,50-1,80 euro (tapa extra i tu podana jest jedyna cena) i można zamawiać ile się chce. Jeśli domawia się kolejne piwo/wino/napój, redukuje to dopłatę za 1 tapas. W miejscowościach bardziej turystycznych jak Malaga, napoje i tapas liczone są osobno, a wybór i tym samym ceny są różnorodne.
Dzień 8 – 9 maja 2023 r. – Malaga
Po popołudniowej kawie na plaży Cantarrijan, dotarliśmy do Malagi. Obiad zjedliśmy w tapas barze Casa Lola. Tam tapas były dużo bardziej zróżnicowane, chyba z 50 pozycji. Tatar z tuńczyka na grzance z jajkiem przepiórczym i kawiorem nas zachwycił. Flaki też były dobre (jak i poprzedniego dnia), krokieciki z sera, szpinaku i ryby także. Wszystko pyszne i względnie niedrogie. Świetne doświadczenie, tak bardzo lokalne i autentyczne.
I nadszedł czas powrotu, wieczorem wróciliśmy na lotnisko.
Podsumowując, Andaluzja jest niesamowita. Tyle wrażeń przyrodniczych, kulturowych, kulinarnych, architektonicznych w ciągu tygodnia… nie chcąc nadmiernie krytykować Grecji, bo przyrodniczo jest piękna i zwiedziłem ją niemal całą (8 wysp i kontynent od Peloponezu do Thassos), ale jednak przemierzając ją całą, nawet przez miesiąc czy dwa, nie doświadczy się tyle, ile zwiedzając tylko Andaluzję w tydzień. Podczas tej podróży potwierdziłem sam dla siebie, że będąc w takim momencie, w którym w Europie Południowej widziałem już prawie wszystko, to do Hiszpanii będę wracał. I Portugalii też. To są numery 1 w Europie.