Kefalonia

👉 odpocznij na najpiękniejszych plażach wysp jońskich
👉 przepłyń się łódką po niesamowitej jaskini Melissani
👉 zwiedź malownicze, zabytkowe Assos i Fiskardo


Zainteresowany? Zapytaj o ofertę dla siebie!

Pomysł wycieczki na Kefalonię wziął się z poszukiwań niedrogiego wyjazdu gdzieś, gdzie jest ciepło i jeszcze nie byłem. Świetne ceny lotów z Berlina oraz opinia o wyspie, jako dzikiej i jeszcze nie odkrytej przez masową turystykę pomogły dokonać wyboru. Jak było? Mimo dość dużych oczekiwań, rzeczywistość je przewyższyła.

Dzień 1.

Przed godziną 10 wylądowaliśmy na lotnisku na Kefalonii. Jest to jedyne lotnisko, obsługujące kilkanaście lotów dziennie. W przebudowie – część odlotów jest nowa, a część przylotów zorganizowana jest w kontenerze. Nigdy nie widziałem jeszcze biur wypożyczalni o szerokości 2 klientów (ze zgiętymi łokciami). Odebraliśmy samochód z parkingu tuż przy terminalu i w kilka minut dojechaliśmy do naszego hotelu Sotiris Studios w miejscowości Svoronata.

Wybraliśmy się na krótki spacer po okolicy i obiad w pobliskiej restauracji.

Później wybraliśmy się na plażę Platis Gialos Beach złapać pierwsze promienie słońca.

Kiedy mieliśmy już dość, wybraliśmy się do stolicy Argostoli na kawę. Przez trzęsienie ziemi w 1953 roku nie ma w tym mieście zabytków. Ogólnie cała wyspa jest nieco zubożona architektonicznie z tego powodu, ale są miejsca, gdzie oryginalne budownictwo się zachowało.  

Dzień 2.

Pierwszym punktem trasy była jaskinia Drogarati. Robi wrażenie. Wstęp 5 euro.

Kolejną atrakcją, będącą jedną z wizytówek Kefalonii oprócz plaży Myrtos, było jezioro-jaskinia Melissani. Nie mogłem przestać robić kolejnych takich samych zdjęć, chcąc uwiecznić te niesamowite widoki. Wstęp i krótki rejs łódką kosztuje 7 euro. I z płatnych atrakcji Kefalonii to w zasadzie tyle.

Później wybraliśmy się coś zjeść i przy okazji odkryliśmy bardzo przyjemną plażę w Antisamos.

Wracając do hotelu zahaczyliśmy o niewielką, dobrą na krótki spacer i kawę miejscowość Sami. Podjechaliśmy też do zamku Agios Georgios, ale był już zamknięty, więc zostały nam same widoki.

Dzień 3.

Tego dnia wybraliśmy się na północ. Po drodze minęliśmy najsłynniejszą plażę Myrtos i skierowaliśmy się do Assos. To bardzo klimatyczne miasteczko położone w przesmyku między lądem a wzgórzem, na którym znajdują się ruiny zamku. Piękne widoki.

Następnie wróciliśmy na plażę Myrtos. Z góry wygląda niesamowicie, lecz z bliska – jest ładna, ale kamienista. Jednak więcej uroku ma z góry. 😊

Dzień 4.

Ponownie wstąpiliśmy do stolicy Argostoli, gdzie dzięki zainteresowaniu innych turystów wypatrujących żółwi morskich, udało nam się jednego zobaczyć.

Później wybraliśmy się półwysep Paliki. Zatrzymaliśmy się na lekki posiłek w Lixouri. Miasto niby turystyczne, restauracji dużo (choć pustych przed sezonem), ale nie wyglądało zbyt ciekawie. Część wypoczynkową dnia spędziliśmy na drugiej, słynnej z czerwonego piasku plaży Xi. Niestety była rozczarowująca.

Dzień 5.

Wybraliśmy się w góry, na najwyższy szczyt Ainos Oros (1628 m n.p.m.). Można wjechać na niego samochodem. Przez park prowadzi kilka szlaków pieszych, ale na tej wysokości było zbyt chłodno i dość nieprzyjemnie wiało, byśmy się dali przekonać do wędrówki. Przeszliśmy więc kawałek od parkingu na szczyt, przedmuchało nas i wróciliśmy.

Zjechaliśmy z drugiej strony wyspy do Poros. Przejechaliśmy się wybrzeżem do Skala i zatrzymaliśmy na plaży Mounda. Naprawdę pięknej i zupełnie pustej.

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze na plaży Kanali. Schodzi się do niej wąską dróżką wśród buszu, tak bujnego za sprawą bliskości morza i spływającego blisko strumyka. Niesamowity klimat, jak w tropikach.

Dzień 6.

Tego dnia wybraliśmy się na koniec wyspy – do miejscowości Fiskardo. Piękna, klimatyczna, nie zadeptana przez turystów.

Następnie odpoczęliśmy na plaży Dafnoudi, na którą trzeba dojść ok. 10 minut z parkingu. Takie miejsca lubię. Była kamienista, ale piękna. Udało nam się nawet popływać w morzu.

Dzień 7.

Ostatni pełny dzień spędziliśmy leniwie na plaży Avithos.

Podsumowując – gorąco polecam Kefalonię. Może nie ma tu śladów starożytnej Grecji ani przesadnej ilości atrakcji architektonicznych, ale jest po prostu pięknie. Plaże należą do najlepszych w Grecji jakie widziałem. I jest spokojnie, bez ogromnych hoteli i tłumu turystów. Można tu wypocząć. 😊

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *