👍 wypoczynek pod palmami na plaży białej jak mąka, kąpiele w Oceanie Indyjskim cieplejszym niż basen i doskonały masaż w chatce z liści palmowych nad brzegiem oceanu
👍 1, 2 lub 3-dniowe safari w zachwycających Parkach Narodowych (np. Tsavo East lub Masai Mara)
👍 całodzienna wycieczka tradycyjną łodzią dhow do morskiego Parku Narodowego Kisite Mpunguti z obserwowaniem delfinów, snorkelingiem i wizytą w wiosce na wyspie Wasini, gdzie toczy się zupełnie inne życie
Zainteresowany? Zapytaj o ofertę dla siebie!

Za dużo czytania? Zobacz relację na Instagramie.

Wstęp – formalności związane z koronawirusem
Informacje aktualne na 16 kwietnia 2021 r.

Takiego wyjazdu brakowało mi jak nigdy dotąd. Nigdzie nie byłem od 4,5 miesiąca, co mi się nie zdarza i nie zdarzyłoby się, gdyby nie sytuacja związana z pandemią. Intensywnie poszukiwałem okazji, ale odejmując te kraje, które nadal były zamknięte oraz te, w których byłem, nie było dużego wyboru. Kenia wymaga testu PCR wykonanego 72h przed wylotem, co trochę mnie zniechęcało. Absolutnie nie wyznaję teorii spiskowych jakie to testy są nic nie warte, a wynik to losowanie, ale trochę szkoda mi było 350 zł na test, wymóg, który jest czymś nowym i pewnie tymczasowym. Wiza czy np. ewentualnie wysokie ceny na miejscu – to było, jest i będzie, jeśli chce się zobaczyć dany kraj, na to wewnętrzny księgowy musi się zgodzić, ale na testy – już niechętnie. W końcu trafiła się świetna okazja last-minute, której cena od razu przekonała mnie do zainwestowania w test. Niska cena oferty zapewne była spowodowana m.in. niechęcią niektórych do zrobienia testu, więc ja uwzględniając już koszt testu, zapłaciłem mniej, niż gdyby Kenia testów nie wymagała i wszyscy by się na nią rzucili. Z oszczędności. Więc w efekcie przepłacając, tak jak za Zanzibar – mówię o ofertach dużych organizatorów. To samo dotyczy weekendów majowych, podczas których bywa (nie zawsze), że „zaoszczędzenie” nawet tylko jednego dnia z urlopu wymaga dużej dopłaty za wycieczkę akurat w tym terminie. 🙂

Zarezerwowane. Kolejnego dnia rano test (350 zł z zaświadczeniem po angielsku), a za 3 dni rano wylot. Pod punkt drive-thru podjechaliśmy 5 minut przed naszym półgodzinnym okienkiem czasowym, więc nie czekaliśmy ani chwili. Pobranie trwa 20 sekund i jest bezbolesne, trochę niekomfortowe i tyle, myślałem, że będzie gorzej.

Wynik testu, oczywiście negatywny, był gotowy późnym wieczorem, po 15 godzinach od pobrania. Została do wyrobienia e-visa (gotowa w kilka godzin) za 50 USD i kod QR z deklaracjami zdrowotnymi, który generuje się natychmiast.

Część wypoczynkowa

Trafił nam się bardzo fajny, 5-gwiazdkowy hotel: Leopard Beach Resort and SPA przy najbardziej znanej w Kenii Diani Beach. Pokoje duże, nowoczesne, klimatyzacja sprawna i nieśmierdząca. 🙂 Teren hotelu był bardzo fajnie zagospodarowany – kameralne ścieżki, oczka wodne, wszystko w naturalnym drewnie. Plaże były dwie – większa i nasza ulubiona, mniejsza, bardzo kameralna, jako strefa ciszy bez dzieci, gdzie było zaledwie ok. 8-10 par leżaków. Plażowi sprzedawcy (plaża sama w sobie jest publiczna) całe szczęście nie mogli podchodzić zbyt blisko linii leżaków. Jedzenie było dobre, w porównaniu z 5* w Gambii, to lepsze.

Wskazówka: Nie tylko w tym hotelu, ale chyba wszędzie gdzie są serwowane co najmniej 3 posiłki dziennie, w ramach opcji HB, czyli 2 posiłków dziennie, można zjeść śniadanie oraz obiad (lunch, ok. 12:30-14:30) bądź kolację (dinner, ok. 19) do wyboru, na co danego dnia macie ochotę i co Wam pasuje (kwestia zwiedzania albo chęci zjedzenia na mieście). Pamiętajcie też, by w przypadku zameldowania się po kolacji, która rozpoczyna pobyt, od razu podczas zameldowania zgłosić chęć odebrania sobie tego posiłku w formie obiadu lub kolacji dowolnego dnia.

Podczas wypoczynku 2 razy skorzystaliśmy z masażu. W Mapach Google nie było dużego wyboru, wiele „wizytówek” było pustych, typowe salony (bardziej kosmetyczne) miały ceny prawie jak w Polsce, a ten w hotelu wyższe niż w Polsce. Napisałem do Julii i okazała się świetnym wyborem. Jej palmowa chatka na plaży mieści się przy Galu Beach, ale odbiera i odwozi swoich klientów tuk-tukiem z ich hoteli w cenie masażu. 15 euro (4000 KES) za godzinny, niesamowity masaż całego ciała. Pewne doświadczenie jako klient w tych kwestiach mam i to był masaż z najwyższej półki. Będąc we dwoje nie ma problemu – Julia ma koleżankę, która zrobi masaż drugiej osobie w tym samym czasie, jednak szczerze, jest OK, ale nie tak doskonały. Wystarczy napisać do niej na WhatsAppie, odpisuje natychmiast: +254 745 497596, a tu wizytówka Google (lokalizacja jest źle wbita, ale nie ma to dużego znaczenia).

1-dniowe safari w Parku Narodowym Tsavo East

Większość osób decyduje się na 2-dniowe safari, z noclegiem w parku. Koszt to co najmniej ok. 180 USD/os przy 6 osobach (nie koniecznie trzeba ich szukać samemu), czyli pełnym minibusie bądź jeepie, a z TUI nawet 300 USD/os. Moje podróże nie mogą równać się z tymi Tonego Halika, nie odkrywam ze strzelbą pod pachą czegoś nieznanego, ale polski przewodnik za granicą dla mnie nie jest zaletą, tylko wadą.

Ponieważ byliśmy tylko na tydzień, ja byłem już na 3-dniowym safari w RPA własnym samochodem i doszliśmy do wniosku, że nocleg nie wniesie bardzo dużo nowych wrażeń (choć ludzie chwalą to, że zwierzęta podchodzą do obozów, jest karmienie itp.), a jest to kwestia 2x niższej ceny safari, zdecydowaliśmy się na wycieczkę jednodniową. Przy okazji – oferty z typowych biur podróży mają ten minus, że podczas wycieczek fakultatywnych z noclegiem (czasem nawet kilkoma!), opłacone w hotelu noclegi z wyżywieniem przepadają. Bez sensu. W przypadku moich ofert noclegi nigdy się nie marnują. 🙂

Wycieczki jednodniowe, ponieważ odpada nocleg i kwestia jego standardu (choć wydaje mi się, że warunki w parku wszędzie są ok), są właściwie takie same, więc czynnikiem decydującym jest cena. Oferty 1-dniowego safari znalazłem w internecie jeszcze przed wyjazdem i moją najlepszą ceną przy 6-osobach (planowałem znaleźć w hotelu) było 105 USD/os. Jednak na plaży, już pierwszego dnia, zaczepił nas Rajab i zaoferował jeszcze lepszą cenę. Udało mi się znaleźć towarzystwo, ale ostatecznie pojechały 4 osoby i cena po negocjacjach wyniosła 100 USD/os.

Wyjazd o 4:30, powrót po 19. W tym było 6 godzin czystej jazdy po parku oraz obiad w bardzo ładnym miejscu, z panoramicznym widokiem na park z wysokości. Bramy parku przekroczyliśmy po 8 i jeszcze przed zobaczeniem pierwszych zwierząt, sam widok czerwonej ziemi, sawanny po horyzont, bez słupów energetycznych i zabudowań, dał nam mnóstwo radości. Dla takich chwil się podróżuje. Safari to coś, co się nie nudzi. Najlepiej wszystko pokażą zdjęcia i filmy. 🙂

Było niesamowicie. Zobaczyliśmy więcej niż oczekiwaliśmy, w tym trudno uchwytne drapieżniki – 2 geparty i 3 lwice. Nie udało się zobaczyć jedynie bawołów (tych w RPA widziałem setki) i hipopotamów. Nosorożców w tym parku nie ma, są w Tsavo West.

I jeszcze kilka zdjęć z powrotu do Mombasy, a następnie Diani Beach.

Wycieczka do morskiego Parku Narodowego Kisite Mpunguti i na wyspę Wasini

Tę wycieczkę także zarezerwowaliśmy u Rajaba w cenie 60 USD/os, niezależnie od liczby osób. Po godzinie dojechaliśmy do przystani w Shimoni, gdzie wraz z innymi uczestnikami, samymi Kenijczykami i jedną Francuzką, wyruszyliśmy w rejs tradycyjną łodzią dhow. Pierwszą atrakcją były delfiny!

Po dość długim czasie, co także było atrakcją, dopłynęliśmy do miejsca na snorkelling. Podczas odpływu jest w nim piaszczysta wysepka, więc dla osób, które lubią mieć dno pod nogami w pobliżu, jest to dobre miejsce. Po rafie „oprowadzał” nas, tylko naszą trójkę od Rajaba, przewodnik, dzięki czemu cały czas trafialiśmy na coś nowego. Byliśmy w wodzie chyba z 1,5 godziny. Koleżanka z Francji odłączyła się w 2/3, a my pływaliśmy dalej i wsiedliśmy się na łódkę ostatni. Już sami mieliśmy dość. A obawiałem się, że snorkeling będzie za krótki.

Ostatnim punktem wycieczki był lunch na Wyspie Wasini i spacer po wiosce. Kenia tylko w 10% jest muzułmańska, ale ta wioska w całości. Nie ma na niej prądu ani bieżącej wody, a do tego, mimo że jest wyspą, jako że leży blisko stałego lądu, gdy nie wieje, można się tam ugotować. Jednak życie tam, choć biedne, wygląda normalnie, bezpiecznie (wszyscy się znają) i całkiem szczęśliwie. I nie jest to ludzkie ZOO dla turystów, tak jak wyobrażam sobie wycieczki typu wizyta w tradycyjnej wiosce (należy wstawić).

I w takim klimacie dopłynęliśmy z powrotem do Shimoni…

Powrót i zwolnienie z kwarantanny

Obecnie (16 kwietnia 2021 r.) po powrocie do Polski skądkolwiek, także samochodem, obowiązuje kwarantanna (oprócz zaszczepionych, ozdrowieńców do 6 miesięcy po chorobie i kilku innych wyjątków). Wracając spoza Schengem, tak jak z Kenii, test zwalniający z kwarantanny należy zrobić już w Polsce, w ciągu 48h od przylotu. Wystarczy test antygenowy za 130 zł (na lotniskach drożej, ok. 200 zł), kilka godzin oczekiwania na wynik, laboratorium wpisuje go do bazy (do sprawdzenia na pacjent.gov.pl) i kwarantanna kończy się, zanim by się zaczęła kolejnego dnia po przylocie.

Procedury covidowe na miejscu
Wchodząc do hotelu z ulicy bądź za każdym razem w restauracji mierzono nam temperaturę. Obsługa nakładała posiłki. Proszono o noszenie maseczek chodząc po restauracji, ale nie egzekwowano tego restrykcyjnie. W sklepach typu Carrefour maseczki, dezynfekcja, a nawet sprawdzanie wykrywaczem metali, były obowiązkowe. Na ulicach z noszeniem maseczek jest różnie, ale nie gorzej niż w Polsce. Przede wszystkim jednak – wszystkie przestrzenie w hotelu i nie tylko (np. restauracje poza hotelem), były duże, otwarte i przewiewne. Samochód, którym jechaliśmy na safari czy na snorkeling miał cały czas otwarte okna.

Podsumowując

Kenia przewyższyła moje oczekiwania. W porównaniu do Gambii – nie ma porównania. Standard hoteli (w obu krajach miałem 5*), atrakcyjność przyrodnicza (oraz jej dostępność!) i wydaje mi się, że trochę bardziej życzliwi ludzie (z Gambii wróciłem zmęczony nagabywaniem i szybko przechodzącą do konkretu życzliwością). Gorąco polecam!